login: hasło:
REKLAMA:


Dodał: Andrzej  w dniu: 2012-07-06

Czarnogóra - dzień 5.


Wycieczka do Czarnogóry - Zatoka Kotorska, Herceg Novi, błękitna grota, Kotor.



Piąty dzień naszego pobytu w Czarnogórze. Na dziś mamy zaplanowaną wycieczkę po Zatoce Kotorskiej i kilka przystanków po drodze. Przy poprzednim wpisie dostałem informację, iż za często narzekam. Narzekałem chyba tylko na temperaturę - która dla mnie jest za wysoka, oraz czasem brak czasu na robienie zdjęć - no bo jak było mało czasu, to sobie muszę ponarzekać na to, no nie? Ale w tym postaram się nie narzekać na nic, szczególnie, że nie będzie to trudne, gdyż jak i w poprzednie dni, było super :)
Wycieczka została kupiona w lokalnym biurze, przede wszystkim dlatego, że była tańsza. Więc o odpowiedniej godzinie stawiamy się na miejscu. Nie wiem co to się stało i dlaczego tak, ale były jakieś problemy z transportem na miejsce rozpoczęcia wycieczki, więc po chwilach nerwówki, wpakowaliśmy się w samochód kogoś zaprzyjaźnionego z organizatorem i chyba w 7 osób pojechaliśmy 5-co osobowym samochodem gdzieś w okolice Tivat, gdzie czekała już łódź z chyba ponad setką innych ludzi. No i po chwili rozpoczął się nasz rejs w czasie którego mieliśmy zapowiedzianych kilka przystanków z czasem na zwiedzanie.

Zatoka Kotorska (Boka Kotorska)
Zatoka Kotorska (Boka Kotorska)

Stocznia w mieście Bijela.
Stocznia w mieście Bijela.

Ja na rejsie po Boce Kotorskiej.
Ja na rejsie po Boce Kotorskiej.


Pierwszy przystanek: Herceg Novi. Przepiękne miasto położone na przeciwko ujścia do Adriatyku. Jego początki datowane są na końcówkę XIVw. a współczesną nazwę nadano mu w XVw. Żadnych ciekawostek na temat tego miasta nie znalazłem, więc przejdę dalej do zdjęć, które przedstawiają nasze zbliżanie się i mijanie miasta, gdyż port znajduje się jakby po drugiej stronie niż od tej od której przypłynęliśmy.

Zbliżające się Herceg Novi.
Zbliżające się Herceg Novi.

Widok na Herceg Novi z zatoki.
Widok na Herceg Novi z zatoki.


Jeszcze na statku wszyscy podróżni zostali podzieleni na bodajże 4 grupy w których przewodnicy wycieczki po prostu władali czterema różnymi językami: serbskim, angielskim, niemieckim i rosyjskim. Mam nadzieję, ze nie pokićkałem tych języków, ale to nie ma znaczenia. Tak więc wszyscy wysiedli i popędzili do "swoich" przewodników a co zrobiliśmy my? Uciekliśmy od nich i zaczęliśmy zwiedzać wszystko na własną rękę - szczególnie, że Monia po przestudiowaniu całego Internetu i kilku dodatkowych książeczek, była najlepszym z przewodników i to mówiącym w moim ojczystym języku :)
Na pierwszy rzut poszła kamienica, witająca wszystkich przypływających do miasta.

Jeden z budynków w Herceg Novi.
Jeden z budynków w Herceg Novi.


Jako, że miasto położone jest na zboczu, to popędziliśmy po wielu schodach w stronę, gdzie wiedzieliśmy, że znajduje się tam coś ciekawego. I taka właśnie była prawda. Ale w sumie to gdziekolwiek się tam nie udaliśmy to było coś ciekawego. Każda uliczka, placyk, murek i fontanienka z której płynęła bardzo cudowna, zimna woda.

Cerkiew św. Michała Archanioła i fontanienka z zimną wodą :)
Cerkiew św. Michała Archanioła i fontanienka z zimną wodą :)

Jedna z uliczek w Herceg Novi.
Jedna z uliczek w Herceg Novi.


A my pięliśmy się coraz wyżej i wyżej, aby dotrzeć i obejrzeć twierdze. Gnaliśmy i tu i tam i wszędzie. Gdzieniegdzie trzeba było zapłacić Euro czy dwa, ale warto było za każdym razem. Widoki z twierdzy i w ogóle oglądanie tych wszystkich zabytków - były tego warte.

Widok z twierdzy w Herceg Novi.
Widok z twierdzy w Herceg Novi.

Monia na twierdzy w Herceg Novi.
Monia na twierdzy w Herceg Novi.

Widok z twierdzy w Herceg Novi.
Widok z twierdzy w Herceg Novi.

Widok z twierdzy w Herceg Novi.
Widok z twierdzy w Herceg Novi.



Dalsza część ciutkę niżej, pod reklamą:


Oto dalsza część wpisu:



Nastała umówiona pora, więc wróciliśmy na statek i popłynęliśmy dalej.

Oddalające się od nas Herceg Novi.
Oddalające się od nas Herceg Novi.


Następną atrakcją była błękitna grota (płatna parę Euro dodatkowo). Po prostu jaskinia w skale do której wpadające światło Słońca tak pięknie podświetlało wodę iż wydawało się, że ta woda świeci na błękitny kolor. Nie można było opuścić tej okazji, gdyż moja polska przewodniczka Monia była przekonana, że nie będę żałował - i nie żałowałem. Widok tej wody był super i udało się zrobić Moni parę bardzo fajnych fotek.

Wnętrze Błękitnej Groty na Zatoce Kotorskiej.
Wnętrze Błękitnej Groty na Zatoce Kotorskiej.

Wnętrze Błękitnej Groty na Zatoce Kotorskiej.
Wnętrze Błękitnej Groty na Zatoce Kotorskiej.


W ogóle mieliśmy szczęście, gdyż jeśli jest przypływ, to nie da się wpłynąć do groty. A tak właśnie wygląda wejście do niej z wewnątrz i zewnątrz.

Wejście do Błękitnej Groty.
Wejście do Błękitnej Groty.

Wejście do Błękitnej Groty.
Wejście do Błękitnej Groty.


Monia się popluskała, ja porobiłem zdjęcia, wszyscy byli zadowoleni, więc po jakimś czasie wróciliśmy na naszą łódź i popłynęliśmy w następne miejsce zwiadu.
Wysepka Gospa od Skrpjela czyli Matka Boska na Skale oraz druga maleńka wysepka Sveti Dorde czyli Święty Jerzy. Wysepka Świętego Jerzego jest naturalnym tworem, natomiast Matki Boskiej na Skale już nie. Wg opowieści pewien rybak został cudownie uzdrowiony i na wystającej skałce znalazł obraz Matki Boskiej. Zabrał ten obraz, chcąc podarować go pewnemu kościołowi, ale obraz w dziwny sposób wracał na tą wystającą skałkę. I tak w połowie XVIw. ludzie nie tylko z pobliskiego miasta Perast postanowili zbudować tam kościół ku czci właśnie Matki Boskiej. Tak więc z kamieni które zawierały na sobie statki nieprzyjaciół i później po prostu zwykłych kamieni z lądu zaczęli usypywać wyspę, która w tej chwili ma około 3km² i na niej wybudowano kościół. Nawet teraz, jak w dawnych czasach, statki wracające z podróży zatrzymują się w pobliżu a załoga zostawia kamienie i pamiątki z podróży. A chętni, którzy chcieliby dotknąć tej pierwotnej skały od której to wszystko się zaczęło, muszą po prostu przecisnąć się za ołtarzem wąskim przejściem gdzie znajduje się odsłonięty fragment tejże skały.
Warto nadmienić, że wyspa Świętego Jerzego to klasztor benedyktyński oraz stary cmentarz.

Wyspy: Sveti Dorde oraz Gospa od Skrpjela.
Wyspy: Sveti Dorde oraz Gospa od Skrpjela.


Po jakimś czasie nadeszła chwila opuszczenia tej magicznej wyspy i popłynąć w stronę "sponsora" nazwy zatoki: miasta Kotor. Miasta leżącego u podnóża masywu Lovcen, którego początki datuje się na około IX wiek, więc naprawdę jest stare :)

Zatoka Kotorska (Boka Kotorska)
Zatoka Kotorska (Boka Kotorska)


No i dotarliśmy. Wyglądało to o wiele lepiej niż się spodziewałem a spodziewałem się naprawdę fajnego miasta. Z zewnątrz zupełnie inne miasto niż Herceg Novi - to ma wielkie place i w ogóle dużo więcej przestrzeni niż HN. No i miasto otoczone jest z trzech stron górami a na jednej z nich znajduje się twierdza Świętego Jana.

Plac przed wejściem do Starego Miasta w Kotorze.
Plac przed wejściem do Starego Miasta w Kotorze.


Z zewnątrz spore przestrzenie a w środku Starego Miasta jak to w starych miastach, które są w Czarnogórze: klimatyczne, lekko labiryntowe wąskie uliczki i kamienice, które jak w przypadku Starego Miasta w Budvie wyglądają po prostu bajecznie.

Uliczka Starego Miasta w Kotorze.
Uliczka Starego Miasta w Kotorze.

Katedra św. Tryfona w Kotorze.
Katedra św. Tryfona w Kotorze.


Pospacerowaliśmy troszkę ale wiedząc, że następnego dnia znów tam będziemy, postanowiliśmy zostawić dłuższe spacery na tą nadchodzącą wycieczkę a teraz spić sobie zimne piwko. Ceny piwa w bardziej turystycznych miejscach Starego Miasta troszkę zabijają swoją wysokością, ale nie zraziliśmy się, poszliśmy dalej, gdzie trafiliśmy na lokalik (o jakże czarnogórsko brzmiącej nazwie "Jamaica") z wystawionymi dwoma stolikami i piwem za mniej niż połowę ceny tych, które można było kupić 50m wcześniej. Więc skorzystaliśmy oczywiście :)

Piwko w Starym Mieście w Kotorze.
Piwko w Starym Mieście w Kotorze.


Potem jeszcze spacer innymi ścieżkami niż tymi, którymi przyszliśmy...

Uliczka Starego Miasta w Kotorze.
Uliczka Starego Miasta w Kotorze.


... i doszliśmy w stronę wyjścia, gdzie byliśmy umówieni z resztą ludzi będących na tej wycieczce po zatoce. Nasz statek dawno odpłynął a na nas czekały autokary, które popędziły w różne strony Czarnogóry, również w stronę Budvy. A co potem? Troszkę szwędania się po Budvie, parę piwek i do spania :)

Tradycyjnie, Monia w swojej galerii ma troszkę więcej i innych zdjęć niż zaprezentowałem tutaj.
POLUB TEN WPIS:




Skomentuj ten wpis:
Twoje imię:

Podaj adres swojej strony WWW, jeśli posiadasz:

Wpisz hasło uwierzytelniające (info pod formularzem)

Twój komentarz:

UWAGA! Z racji zbyt częstego dodawania komentarzy przez różniste boty spamowe, zmuszony zostałem do zastosowania hasła aby spróbować wyeliminować ten proceder. Aby dodać komentarz, musisz w odpowiednie pole w formularzu wpisać słowo komentarz. Komentarz nie zostanie dodany, jeśli słowo zostanie źle wpisane.
Brak komentarzy do tego wpisu.
Na skróty:
strona główna
blog
oferta
kontakt
Przyjaciele:
Zacisze Literackie   Kobiece Fanaberie   foto.adamczyk.pl
"Ja" Doskonały
Strona Rafała Głębowskiego
Blog Rafała Głębowskiego
Warto zajrzeć:
CyberFoto.pl
Canon-Board.info
plfoto.com
Moni galeria
Moje miasteczko :)
Ostatnie wpisy na blogu:
Toruń 2015r.
Ciechocinek 2015r.
Płock 2015r.
Płock 2015r.
Płock 2015r.
Moje zabawy:
Logic
Wyścigi
Kolorki
Dowcipy
Sudoku